Rogaty Zjazd

   W sobotni ranek w dolinie Jeleniej Strugi było mglisto a lekko dodatnia temperatura i grząski śnieg nie ułatwiał walki kilkudziesięciu dwuosobowym załogom o miano najlepszej w XIV MIĘDZYNARODOWYM ZJEŹDZIE na SANIACH ROGATYCH KOWARY 2017.

   Sprowadzone kilkaset lat temu z Alp w Karkonosze ciężkie sanki o specjalnej konstrukcji z charakterystycznie wygiętymi do góry końcówkami płóz, stąd w ich nazwie słowo „rogate”. Służyły w zimie karkonoskim góralom do zwózki drewna i siana z wyżej położonych terenów.

   Pierwsza wzmianka o wykorzystaniu tego środka transportu do poruszania się przez turystów po Karkonoszach pochodzi z roku 1737, zaś 26 marca 1817 roku odbył wycieczkę w Karkonosze F.W. Rüsser mieszkaniec Kowar, który z przewodnikiem z Karpacza niejakim Breiterem dotarł do Budy Hampla. Po krótkim tam pobycie, zjechał na rogatych saniach trasą wiodącą obok Budy Schlingla do Karpacza Górnego. Nic dziwnego, że ów kowarzanin skorzystał z tej możliwości szybkiego zjazdu z gór do miasta, ponieważ w 1815 roku odbyła się pierwsza szlichtada zorganizowana przez Stefana Hübnera i Karla Nagela. Trasa wiodła od schroniska na Przełęczy Okraj do zajazdu „Pod Złotą Gwiazdą” w Kowarach i liczyła sobie ponad 7 kilometrów długości.  Od tej pory co roku odbywały się tu specjalnie organizowane dla turystów zjazdy na saniach rogatych.

   Pierwsza połowa XIX wieku to czas, kiedy stają się bardzo popularne szlichtady z Przełęczy Okraj do Kowar, O atrakcyjności tej formy spędzania czasu w zimowych górskich plenerach niech świadczy fakt iż, informacja o tej turystycznej atrakcji znalazła się w pochodzącym z połowy XIX wieku polskim przewodniku po Karkonoszach, w którym znajdujemy taki opis:  W czasie zimowym Grenzbauden celem szlichtad dla mieszkańców okolicznych miast i wiosek. W Schmiedebergu wsiada się do jednokonnych na ten rodzaj jazdy urządzonych sanek, na powrotną drogę wyprzęgają konia, i góral kierując za pomocą nóg saniami, które bezpiecznie, lecz szybkim pędem się posuwają,  na przestrzeni która wymaga blisko trzech godzin w górę, zjeżdża się w przeciągu 15 minut”.