Gorąca wiosna

Pierwszy Przystanek Historia czyli jak rezerwa piła 170 lat temu.

Punktualnie o 9.00 wszyscy uczestnicy kolejnego „Powitania słońca w Budnikach” spotkali się przy Kruczych Skałach. Było oczywiście pamiątkowe zdjęcie, słowo wprowadzające osadnika Pawła i rozpoczęcie obchodów 600 lat historii Karpacza.  Podczas trzech przystanków w drodze na Budniki przybliżone zostały wydarzenie z marca 1848 roku, które rozegrały się w Karpaczu i Kotlinie Jeleniogórskiej.

Dokładnie 170 lat temu całą Europę opanowała wiosenna gorączka rewolucyjna. Wydarzenia mające miejsce w lutym 1848 roku w Paryżu doprowadziły do obalenia feudalnych porządków w wielu europejskich państwach przyczyniając się tym samym do powstania nowoczesnych społeczeństw i państw opierających swój system polityczny na demokratycznych i pluralistycznych podstawach. Wiosenny powiew rewolucyjnej gorączki ogarnął również Prusy, w tym także w Kotlinę Jeleniogórską.

W latach 40-tych XIX wieku Śląsk obok Saksonii, Nadrenii, rejonu Saary i Berlina należał do najbardziej rozwiniętych pod względem przemysłowym regionów Niemiec, jak również do najbardziej ludnych. Obszar ówczesnego powiatu jeleniogórskiego wynosił 598 km kwadratowych i mieszkało nim w roku 1843 56 073 osoby. Średnia gęstość zaludnienia na tym obszarze wynosiła aż 96 mieszkańców na jeden kilometr kwadratowy. Główną gałęzią gospodarki w Kotlinie Jeleniogórskiej w I połowie XIX wieku była produkcja tkanin w małych warsztatach tkackich, w których w roku 1840 pracowało 15 000 osób. Spadek zapotrzebowania na produkowane ręcznie na Śląsku płótno spowodowało obniżenie poziomu jego eksportu z 159 ton w roku 1808 do tylko 24 ton w 1846 roku. Według danych z roku 1840 w powiecie jeleniogórskim było 8 000 bezrobotnych, a było to ściśle związane z upadkiem produkcji tkackiej na tym obszarze. Dodatkowo czynnikiem pogarszającym ten stan rzeczy było opanowanie rynku handlu płótnem przez nieuczciwych pośredników, którzy manipulując cenami oraz warunkami sprzedaży doprowadzali w ten sposób do spadku zysków tkaczy. Rolnictwo jako druga ważna gałąź gospodarki w tym regionie podlegała ograniczeniom związanym z dużym rozdrobnieniem gospodarstw a ich mała powierzchnia, zmuszała ich właścicieli do szukania innych źródeł dochodów. Rynek żywności, podobnie zresztą jak handel płótnem był opanowany przez drapieżnych pośredników, którzy czerpali dość pokaźne zyski z tego uprawianego przez siebie procederu i prawie całkowicie wyparli z niego chłopów, o czym donosił  swoim zwierzchnikom, w roku 1814 dyrektor policji z Jeleniej Góry.

Feudalne stosunki panujące na wsi hamowały możliwość rozwoju i postępu, tym samym wpływały na nagromadzenie się konfliktów pomiędzy chłopami a panami feudalnymi. Skala zależności chłopa od pana była związana bezpośrednio z wysokością opłat, czynszów jednym słowem ciężarów feudalnych, które musiał on ponosić oraz pośrednio poprzez uzależnienie spowodowane istniejącym systemem prawnym stojącym twardo na straży istniejącego układu. Najbardziej znienawidzonym obciążeniem finansowym dla chłopów była konieczność uiszczania przez nich tzw. laudemium czyli przymusowej opłaty z tytułu zmiany właściciela gospodarstwa. Wyobraźmy sobie, iż syn, który odziedziczył po ojcu gospodarkę musiał swojemu panu feudalnemu zapłacić za prawo gospodarowania na ziemi ojców 10 procent wartości majątku przez siebie odziedziczonego. O skali korzyści płynących do kas właścicieli ziemskich z tytułu różnych opłat wnoszonych przez poddanych, niech świadczy fakt, iż dochód osiągnięty przez Zarządu Dóbr Schaffgotschów w roku 1847 wyniósł 25 715 talarów, natomiast w ciągu poprzednich 30 lat z samych laudemiów pan hrabia uzyskiwał około 6 000 talarów czystego zysku rocznie. Warto również wymienić niektóre opłaty w celu zobrazowania zjawiska i wynikających z tego problemów. Były to opłaty przędzalnicza, stróżowska, myśliwska, solna, czynsze w zbożu, cielakach,… oraz powinności związane z koniecznością świadczenia przez chłopów określonych usług na rzecz dworu. do najbardziej znienawidzonych należała praca przy naprawie dworskich stawów, jak również przymusowe uczestnictwo w nagonce podczas organizowanych przez pana polowań.

Mała ilość folwarków, związana z brakiem urodzajnej ziemi na podgórskich obszarach, powodowała, że robocizna czyli klasyczna pańszczyzna stanowiły znikomy procent chłopskich powinności, ale równocześnie przyczyniało się do bezwzględnego egzekwowania wszystkich świadczeń pieniężnych. Czynnikiem umożliwiającym manipulowanie skalą i zakresem obowiązujących poddanego opłat były zapisy o wysokości i rodzaju ciężarów znajdujące się w wielu dokumentach: urbarzach, aktach dworskich, aktach prasprzedaży, umowach przekazujących, czy też utrwalonych w powszechnej tradycji. Pan dominialny posiadał prawo wybierania, osadzania i odwoływania zarządu wsi, jak również na mocy przywileju sądowniczego stał na straży porządku prawnego na swoim terenie i poprzez wyznaczonych przez siebie ludzi pełniących obowiązki sędziów wiejskich był w stanie doprowadzić do ferowanie przez podległe mu sądy korzystnych dla siebie wyroków. Sytuacja wyglądała trochę inaczej w wielkich posiadłościach feudalnych tworzących państwa stanowe. W Kotlinie Jeleniogórskiej był to majątek Schaffgotschów. Jego właściciele sprawowali władzę udzielnych książąt mając władzę i nadzór nad szkolnictwem, sadownictwem, kościołem, posiadali również prawo mianowania justycjariuszy i wyznaczania ludzi pełniących funkcje policyjne, których zadaniem było dbanie o ład, porządek i przestrzeganie prawa na terenie posiadłości. Nieudolni, chciwi czy też czasem zarozumiali urzędnicy przyczyniali się do wzrostu niezadowolenia chłopów z panującej sytuacji i narastania konfliktów pomiędzy dworem a wsią

Lata czterdzieste XIX wieku przyniosły całą serie zdarzeń i wypadków związanych z anomaliami meteorologicznymi, które doprowadziły między innymi do obniżenia poziomu produkcji żywności, a co z tym bezpośrednio jest związane do wzrostu cen. Od marca do maja 1847 roku w Kotlinie Kłodzkiej i Kamiennogórskiej trwały rozruchy głodowe, żebractwo i włóczęgostwo przybrało takie rozmiary na Dolnym Śląsku, a szczególnie na Pogórzu, że nie można było stosować kar przewidzianych prawem. Aby z kolei przeciwdziałać coraz bardziej śmiałym i masowym kradzieżom z pól ziemniaków i zbóż, we wsiach wprowadzono służbę patrolową. W lecie sprowadzono zboże z Rosji i sprzedawano je po zaniżonej cenie. Rok 1847 był rokiem nędzy, a niezwykle długa zima, obfite deszcze, nieurodzaj ziemniaków spowodowały czterokrotny wzrost cen żywności. Pogorszyło to warunki życia na Śląsku i doszło do wybuchu epidemii tyfusu, który największe żniwo zebrał na Górnym Śląsku. Sytuacja była na tyle dramatyczna, iż hrabia Schaffgotsch w Izbie Panów wygłosił następujące słowa będące bardzo celna diagnozą ówczesnej sytuacji społecznej w Kotlinie Jeleniogórskiej. Brzmiały one tak „ Nie idee komunistyczne, lecz nędza zmusza tkaczy do wystąpień”. O stopniu pogorszenia się warunków życia mogą świadczyć następujące dane. W roku 1849 na 1979 urodzonych wtedy dzieci, aż 519 czyli 25,8% zmarło przed ukończeniem pierwszego roku życia, w tym samym roku zmarło 122 dzieci w wieku pomiędzy 1a 3 rokiem życia.

W poniedziałek 20 marca 1848 roku wrzenie rewolucyjne w Jeleniej Górze osiągnęło zenit. Przerażony rozwojem wypadków landrat Stolberg wydał polecenie powołania Landwehry pod broń. Decyzja pruskiego urzędnika okazała się fatalna w skutkach. Zamiast doprowadzić do rozładowania sytuacji i jej opanowania przyczyniała się do tego, że tłum pod przewodnictwem piwowara Martina, cukiernika Scholtza i stolarz Sachse wymusił na nim odwołanie wcześniej wydanej decyzji powołaniu rezerwistów pod broń. Wieczorem zgromadzony na Placu ratuszowym tłum powybijał szyby w domu burmistrza miasta, a nie mogąc dostać się do jego wnętrza i splądrować go, zaatakował i zniszczył sklepy kupców galanteryjnych: Brucka i Polacka. W tych wydarzeniach brała udział przede wszystkim młodzież rzemieślnicza: terminatorzy i czeladnicy, ale również biedota miejska i dość licznie zgromadzeni chłopi z okolicznych wiosek, o czym w swoim raporcie donosił władzom rejencji landrat. Tego dnia władza w Jeleniej Górze należała do zbuntowanych mieszkańców, którzy zażądali od starosty iluminacji miasta, ale już w nocy straż obywatelska pod wodzą aptekarza Grossmanna zaprowadziła w mieście ład i porządek. Następnego dnia, we wtorek, 21 marca 1848 do podobnych wydarzeń doszło w Cieplicach. W tym dniu mieli się stawić rano przed komisja poborową landwerzyści, jednak władze chcąc uniknąć sytuacji, która miała miejsce dzień wcześniej w Jeleniej Górze postanowiły odwołać swoją decyzję. Wszelkie próby przeciwdziałania zgromadzeniu się w Cieplicach masy niezadowolonych mieszkańców z prawie 20 wiosek okazały się spóźnione i nieskuteczne. Tłum złożony i rezerwistów, biedoty cieplickiej i chłopów z okolicznych wiosek, po naradzie w gospodzie gdzie raczono się alkoholem ruszył w kierunku pałacu hrabiego Schaffgotscha. Maszerujący ludzie zostali zatrzymani tuż przed nim przez późniejszego komendanta straży obywatelskiej Johna, który nakłonił demonstrantów do wybrania delegacji mającej przedstawić uzgodnione postulatu hrabiemu, w ten sposób chciano niedopuścić do splądrowania i ograbienia cieplickiego pałacu. Wybrana przez ogół zgromadzonych deputacja przedstawiła grafowi swoje postulaty, ten pod presją sytuacji oraz zgromadzonego przed swoja siedzibą tłumu podpisał dokument zniesieniu wszelkiego rodzaju ciężarów takich jak: laudemia, opłaty solne, przędzalnicze, czynsze w zbożu, jak również wszelakie inne powinności, zaznaczając jednocześnie, iż nigdy nie wymagał nic takiego co nie było zgodne z obowiązującym prawem. Do dużo tragiczniejszych wydarzeń doszło tego samego dnia w Kowarach. Uzbrojeni w motyki, pałki, kilofy, siekiery robotnicy i czeladnicy zaatakowali i splądrowali wiele domów, sklepów i magazynów. Burmistrz musiał uciekać z miasta w obawie o swoje życie. Sytuację udało się opanować przy użyciu własnych sił i ulice miasta były bez przerwy patrolowane przez straż bezpieczeństwa. jeżeli wydarzenia w Jeleniej Górze i Kowarach przybrały formę spontanicznie przebiegającego protestu, przypominającego bardziej uliczne burdy, z którymi dość szybko poradziły sobie tamtejsze straże obywatelskie, to rezygnacja hrabiego Schaffgotscha, wówczas największego posiadacza ziemskiego na tym terenie, z wszelkich ciężarów feudalnych nadało wypadkom z 20 i 21 marca 1848 całkiem innego, rzec można rewolucyjnego charakteru.

Jeszcze 21 marca, wieczorem pojawiły się pałacu cieplickim pierwsze delegacje z poszczególnych wiosek należących do posiadłości hrabiego Schaffgotscha z żądaniami zniesienia wszelkich ciężarów feudalnych. Procesje te trwały przez kilka następnych dni i nocy bowiem każda wieś chciała uzyskać podobną rezygnacje na piśmie potwierdzona własnoręcznym podpisem hrabiego. Co udawało się im otrzymać bez większych trudności. Ta ugodowa postawa grafa Schaffgotscha przyczyniła się w dużym stopniu do ostudzenia rewolucyjnego wrzenia na całym obszarze jego majątku, mimo iż dochodziło niekiedy do pojedynczych napadów na dworskich urzędników.

Karpacz na początku XIX wieku pod względem administracyjnym składał się  z trzech samodzielnych wsi: Karpacza, Płóczek oraz Karpacza Górnego. Dwie pierwsze wymienione miejscowości był własnością hrabiowskiej rodziny Matuschków z pobliskiego Miłkowa. W obu większość mieszkańców stanowili protestanci. W Karpacza nadal działał młyn wodny u podnóża Księżej Góry oraz młyn papierniczy w Brzeziu Karkonoskim, czynne były dwie cegielnie, jeden folusz oraz szkoła. Żyło tu i pracowało 35 rzemieślników: w tym 18 laborantów i 7 kowali oraz działały dwie gospody i 4 krosna. W owym czasie Karpacz był znany w całej Europie z wytwarzanych tutaj przez miejscowych laborantów leków ziołowych na wszelki znane wówczas dolegliwości. W Płóczkach znajdowała się karczma sądowa i ewangelicka szkoła. Była to już wówczas wieś, która swoje lata świetności przeżyła w XVIII wieku, kiedy to na jej terenie prowadzono intensywne roboty górnicze. Karpacz Górny tworzący wraz Borowicami, Wilczą Porębą i Budnikami górską gminę nazywaną Budziskami, która wchodziła w skład majątku hrabiego Schaffgotscha z Cieplic jednego z największych posiadaczy ziemskich w Kotlinie Jeleniogórskiej. W tym czasie na 116 domów znajdujących się w Budziskach około 50 liczyła sobie wieś na „Mostowej Górze”, czyli Karpacz Górny. W tej miejscowości miały swoją siedzibę władze górskiej gminy, a także była tu leśniczówka, młyn wodny, karczma sądowa oraz ewangelicka szkoła. Przełomowym momentem w dziejach rozwoju wsi było wzniesienie tutaj za pieniądze króla Prus Fryderyka Wilhelma IV drewnianego kościółka sprowadzonego z Norwegii. 28 lipca 1844 kościółek został uroczyście poświęcony i zaczęła od tej pory działać tam ewangelicka parafia. Świątynia Wang, jak bardzo szybko zaczęto ją nazywać stała się główną atrakcją dla odwiedzających Karpacz Górny turystów, a także natchnieniem dla wielu poetów, malarzy i artystów.

Wypadki Wiosny ludów 1848 roku w poszczególnych podgórskich wioskach przebiegały według dającego się ustalić, na podstawie analizy materiałów archiwalnych, scenariusza. Po dotarciu do wsi wieści o zrzeczeniu się przez hrabiego Schafgotscha wszelkich praw do świadczeń feudalnych jakich żądał do tej pory od swoich poddanych, cała gmina zbierała się w karczmie, gdzie była ustalana treści petycji pod którą podpisywał się sołtys, ławnicy, a następnie wszyscy mieszkańcy: mężczyźni, kobiety i dzieci udawali się do dworu i przekładali właścicielowi ziemskiemu do zatwierdzenia. Możemy przyjąć na podstawie dostępnych dokumentów, że tak wyglądał początek rewolucyjnych wypadków Wiosny Ludów w Karpaczu i wielu innych miejscowościach, a jak one potoczyły się dalej możemy się dowiedzieć, między innymi z relacji zamieszczonej, w ukazującym się od 1812 roku w Jeleniej Górze gazecie „Der Bote aus Riesengebirge”. W numerze 13 tego pisma z roku 1848 znajdujemy opis przebiegu tych wypadków.

źnym wieczorem 21 marca cała gmina Ściegny oraz mieszkańcy Karpacza i Płoczek wyruszyli do Miłkowa, by przedstawić hrabiemu Matuschce swoje żądania. Pod presją tłumu właściciel dominium miłkowskiego zatwierdził złożoną petycję, zrzekając się w ten sposób: wszelkich opłat z tytułów laudemiów, czynszów w cielakach, zbożu, kurach, czynszów gruntowych młynarza, bielarzy, nowoosadzonych chałupników, opłat przędzalniczych, stróżowskich, myśliwskich. Zobowiązał się do zaprzestania wypasu owiec na gruntach chłopskich, umorzenia wszelkich zaległości, z wyjątkiem tych za drzewo, cegłę, torf, jak również za dzierżawę ziemi. Zniesiona została pańszczyzna sprzężajna i piesza, jak i też renty za wykupione powinności, zaś w 6 punkcie hrabia Matuschka zobowiązywał się do bezpłatnego wykreślenia z ksiąg gruntowych wpisanych tam dworskich czynszów, rent i uprawnień. Dodatkowo został gminom przyznany przywilej samodzielnego wybierania sędziów gminnych i pisarzy sądowych bez konieczności zatwierdzania tych wyborów przez grafa Matuschkę. Szczegółowość ustaleń świadczy o bardzo dobrym przygotowaniu się poddanych do decydującej rozmowy ze swoim panem, a także ukazuje ta umowa prawie wszystkie aspekty zależności feudalnych chłopów od miłkowskiego dworu. Uzyskawszy wszystko to co chciano zgromadzeni mieszkańcy zaczęli wracać do domów. Podczas powrotu, na wysokości Miłkowa Górnego usłyszeli oni odgłosy tumultu czynionego przez innych mieszkańców Miłkowa, Ściegien, Karpacza, którzy dokonywali rabunków i gwałtów w tej części wsi. W tej sytuacji postanowiono wystawić straże mające za zadanie pilnować tego, by nie powtórzyły się te napady W Karpaczu, Płóczkach i Ściegnach. Jednak późną nocą napastnicy opuścili Miłków Górny i plądrując Brzezie Karkonoskie i Płóczki dotarli do osady na Krzywej Górze. Tam u stóp Księżej Góry zaatakowali młyn wodny. Doszło do starcia, ponieważ mieszkańcy Ściegien postanowili go obronić przed zniszczeniem. Doszło do starcia. Walka była zażarta, a wielu napastników i obrońców odniosło ciężkie obrażenia, ale w końcu szala zwycięstwa przeważyła się na stronę atakujących i młyn został j zdobyty i splądrowany. Wkrótce jednak sytuację opanowano, a ludność dokonał na napastnikach samosądu. Wydarzenia które miały miejsce w dominium miłkowskim w nocy z 21 na 22 marca 1848 potwierdziły tylko ogrom konfliktów istniejących wówczas na wsi, jak również złożoność sytuacji społecznej, która spowodowała taki przebieg wypadków.

Od samego rana 22 marca 1848 roku umyślni gońcy roznosili pismo landrata Stolberga do wszystkich właścicieli ziemskich posiadających majątki w powiecie jeleniogórskim. Starosta wzywał posiadaczy ziemskich do zniesienie wszelkich ciężarów feudalnych i ogłoszenia tego we wsiach. Oprócz wieści o udanych wystąpieniach chłopów z majątków hrabiego Schaffgotscha, dodatkowym czynnikiem motywującym mieszkańców podgórskich wiosek do walki o uzyskanie rezygnacji właścicieli ziemskich z przysługujących im wówczas praw, świadczeń i powinności ze strony poddanych, była opacznie rozumiana wiadomości o zniesieniu przez króla cenzury. Wolność słowa „Pressfreiheit” rozumiana była przez chłopów, jako zniesienie dotychczasowego ucisku /pressen-uciskać/ ze strony feudałów, a jeżeli nie uczynią tego z własnej woli, to można wymusić tą rezygnację nawet za pomoc nacisku-siły. W drugim dniu kalendarzowej wiosny we wszystkich miejscowościach powiatu jeleniogórskiego panowało ogromne podniecenie i zdenerwowanie, prawdziwe rewolucyjne wrzenie. W Cieplicach zgodnie z wolą hrabiego Schaffgotscha opublikowano na plakatach informacje o zrzeczeniu się przez niego wszystkich ciężarów feudalnych i wystawieniu odpowiednich dokumentów. W tej miejscowości nie doszło do żadnych ekscesów. Ludność wsi, których właścicielem było miasto jelenia Góra zażądała od władz miejskich zniesienia wszystkich ciężarów feudalnych przedstawiając rajcą stosowną do okoliczności petycje. Rada Miasta na specjalnym posiedzeniu zatwierdziła wszystkie żądania. podobne wypadki miały miejsce w Dziwiszowie, Maciejowej, Jeżowie Sudeckim, Strupicach, a 25 marca wierni poddani wielkiej filantropki hrabiny von Reden postawili jej podobne żądania, które zostały spełnione.

Pierwsza informacja o wypadkach w Kotlinie Jeleniogórskiej dotarła do władz rejencyjnych i prowincjonalnych z dość dużym opóźnieniem. Informatorem który doniósł władzom we Wrocławiu o zaistniałej sytuacji był wcześniej wspomniany, salwujący się ucieczką przed wzburzonym tłumem burmistrz Kowar. 24 marca 1848 dowództwa IV Korpusu Armii z Wrocławia wydało rozkaz podległym oddziałom wspomagania miejscowych władz w przeciwdziałaniu wystąpieniom i rozruchom poprzez wprowadzenie patrolowanie zagrożonych miejsc przez lotne oddziały. Prezes rejencji legnickiej Witzleben zwrócił się do generała Brandensteina z Głogowa o wysłanie do Mysłakowic szwadronu kirasjerów w celu ochrony tamtejszej fabryki tkackiej i zamku królewskiego. Już 26 marca pierwsze oddziały wojskowe docierają do ważniejszych miejscowości powiatu jeleniogórskiego. Towarzyszą im cywilni komisarze, wyznaczeni spośród miejscowych urzędników, mających za zadanie przeprowadzania dochodzeń w celu ustalenia winnych zajścia ostatnich wydarzeń. Dwa dni później York von Wartenburg na podstawie rozporządzenia ministra Aureswalda, w odezwie do mieszkańców Śląska apelował o zachowanie porządku i wzywał do dobrowolnego zwracania wymuszonych wcześniej siłą rezygnacji właścicieli ziemskich posiadanych uprawnień, w przeciwnym razie groził użyciem wojska w obronie życia i mienia. W tym czasie w Kotlinie Jeleniogórskiej stacjonowało o wiele więcej wojska niż innych rejonach Śląsk, ponieważ władze uważały ten obszar za szczególnie zagrożony i podatny na agitację rewolucyjną oraz możliwość ponownego niekontrolowanego wybuchu społecznego niezadowolenia. Pobyt żołnierzy nie miał czysto regresywnego charakteru, ponieważ właściciele domów w których kwaterowali żołnierze otrzymywali w zamian pieniądze za ich nocleg i wyżywienie, ale dochodziło jednak do wybryków żołnierskich zaogniających i tak napięta sytuacje we wsiach tego regionu. Do takich incydentów doszło między innymi w Mysłakowicach. Feudałowie przywitali przybywające oddziały jako zwiastun powrotu starych porządków. Do maja, ani władze, ani żaden z feudałów nie zdecydowali się na wymuszenie od chłopów wypełnianie przez nich ciężarów feudalnych. Usuwano nawet ze wsi co bardziej znienawidzonych urzędników dworskich, a w gazetach umieszczano, zgodnie zresztą z zaleceniami władz, pochwały dla gmin które nie brały udziału w marcowych rozruchach. W maju zorganizowano w Majątkach Schaffgotschów akcje „dobrowolnego” zrzekania się, tym razem przez wsie rezygnacji otrzymanych od hrabiego w marcu. W połowie sierpnia graf Matuschka jako jedyny w Kotlinie Jeleniogórskiej feudał starał się w swoich majątkach wyegzekwować od poddanych respektowanie poprzednich świadczeń i powinności, ale bez większego rezultatu. Wykorzystując pobyt wojska w powiecie jeleniogórskim dokonano aresztowań /liczba zatrzymanych jest trudna do ustalenia, ale szacunkowo określa się ją na około 90 osób/, które wpłynęły na pacyfikację rewolucyjnych nastrojów. Równocześnie właściciele ziemscy, wśród nich magistrat Jeleniej Góry i hrabia Matuschka, wystąpili do sądu o unieważnienie dokonanych przez nich rezygnacji, jednocześnie prosząc o niepodawanie tego faktu do publicznej wiadomości w obawie przed nieprzewidzianymi komplikacjami. Przez cały czas mieszkańcy wsi trwali swoim uporze i stanowczo odmawiali płacenia czynszów i wykonywania świadczeń z tytułu feudalnej podległości swoim panom. Jednocześnie zorganizowali akcję pisania petycji do posłów, domagając się w niej zniesienia wszystkich ciężarów feudalnych. Między innymi, w związku z sytuacją na Pogórzu Zgromadzenie Narodowe 7 października 1848 roku zniosło przywilej łowiecki na obcym terenie powodując tym samym prawdziwą burzę niezadowolenia wśród właścicieli ziemskich. Od grudnia 1848 roku mamy do czynienia z nową zorganizowaną falą działań feudałów, którzy zwracają się do chłopów odezwami wzywającymi do wykonywania powinności i uiszczania opłat i świadczeń oraz podatków, w przeciwnym razie grożąc egzekucjami sądowymi w stosunku do opornych, równocześnie obiecując ulgi dla najbiedniejszych. Dopiero w roku 1849 dochodzi jesienią do pierwszych masowych wymuszeń przestrzegania przez chłopów zasad feudalnego podporządkowania istniejącego przed marcem 1848 roku. Stan niepewności trwał do roku 1850, kiedy to doszło do wydania ustawy uwłaszczeniowej regulującej w kompleksowy sposób stosunki własnościowe na wsi, doprowadzając do rozwiązania jednego z najważniejszych problemów przed którym stanęły Prusy w I połowie XIX wieku.

Wydarzenia Wiosny Ludów w Kotlinie jeleniogórskiej miały spontaniczny charakter, były reakcją zdesperowanych ludzi na ciężkie warunki życia. O konsekwentnej postawie tutejszych chłopów świadczy fakt, iż do roku 1850, czyli do momentu wejścia ogłoszenia ustawy uwłaszczeniowej w Prusach, prawie nigdzie nie udało się żadnemu feudałowi przywrócić poprzednich stosunków dwór-wieś. Warto więc czasami wspomnieć tę wiosnę sprzed 170 lat, przynoszącą wtedy z sobą nie tylko powiew radości z budzącej się do życia przyrody, ale również wiarę w lepsze jutro. Oby nadchodząca ta radosna pora roku dawała nam również podobną nadzieję.

A w kwietniu kolejny Przystanek Historia-600 lat historii Karpacza.