15.10 do Pecu

Leniwe sobotnie popołudnie, ponad trzydzieści stopni. Niebo zasnute lekkim woalem chmur.

Karpacz Biały Jar 15.10 do Pecu.

Po raz pierwszy w historii dwóch miast po obu stronach granicy, mieszkaniec grodu pod Śnieżką, uruchomił codzienną, międzynarodową linię autobusową z Karpacza do Pecu. Znikają mentalne granice? Karkonosze=Krkonoše.

Po godzinnej podróży busem, obowiązkowa wizyta w Veselý výle’cie. Rzut oka na artykuły w najnowszym wydawnictwie o wschodnich Karkonoszach oraz na nowe karkonoskie piwo z Pivovaru Trautenberk warzącego  chmielowy napój 1045 metrów n.p.m. Jadąc autobusem z Karpacza, zaraz zagranicą, po prawej stronie drogi, widać przez okna tanki, w których dojrzewa i nabiera mocy oraz aromatu karkonoskie piwo.

A czerwonym szlakiem do Richterowych Boud, mała godzinka z hakiem. Po drodze niebo stało się bardziej ołowiane, a górskie widoki szarosine. Na szlaku tylko tylko dwie czeskie rodziny z dziećmi. Schronisko zamknięte. Stąd do Vyrovki tylko pół godziny. Po drodze piękne łąki ze storczykami. I już Śląska Droga. I pół godziny lekko pod górę asfaltową drogą.

Wędrujące po niebie chmury, gra światła i cienia. Dywany zielony łąk poprzetykane kolorowymi kwiatami falujące od powiewów południowego ciepłego wiatru. Ciche pomruki nieodległej burzy. Znad Ještěd’u przebijające się złotym blaskiem promienie zachodzącego słońca. Tworzą klimat wieczoru. Zaczęło kropić.

Krótka przerwa w Luční bouda i dalej już prosto Śląska Drogą, na śląska stronę Karkonoszy do Strzechy Akademickiej, z kilkoma chwilami zachwytu nad szalejącymi na wietrze białymi łąkami wełnianki ze Śnieżką w tle oraz już po polskiej stronie, nad zachodem słońca w hollywoodzkim stylu.

Ponad cztery godziny wędrówki i tylko kilka spotkanych osób na szlaku po czeskiej stronie gór.

Karkonosze. I tylko Karkonosze.