Jest takie miejsce niedaleko Wlenia zwane przez miejscowym Tarczkiem. Można tam dojechać, skręcając przed pałacem i dalej krętą drogą ostro pod górę. W Tarczynie, bo tak brzmi oficjalna nazwa tej wsi, czas zatrzymał się w miejscu. Prawie wszystkie zabudowania liczą sobie ponad 100 i więcej lat. Część z nich została już wyremontowana. A może by tak, w tym miejscu utworzyć park kulturowy wsi sudeckiej w ramach już funkcjonującego Parku Krajobrazowego Doliny Bobru? Marzenie.
Dawną posiadłość słynnej rodziny von Zedlitz zamieszkuje obecnie 17 mieszkańców, którzy prawie codziennie mają możliwość podziwiania wspaniałej panoramy Karkonoszy, Gór Izerskich i Kaczawskich oraz Pogórza Izersko-Kaczawskiego.
Piękno krajobrazu docenić miał w czerwcu 1760 roku, wraz ze swoimi ponad trzydziestoma tysiącami żołnierzy, generał Ernst Gideon von Laudon. Pod okazałym świerkiem dokonał on bowiem odprawy wojsk przed bitwą, którą nazwano z czasem „Pruskimi Termopilami”.
Może wtedy, pośród pędzonych zachodnim wiatrem chmur przebijały się z trudem ostre promienie słonecznego światła rozświetlając połacie pól, łąk i lasów. W oddali na linii horyzontu pięknie falowała panorama Karkonoszy i Gór Izerskich z Kowarskim Grzbietem, Śnieżką, Śnieżnymi Kotłami, Szrenicą, Wysokim Kamieniem, Stogiem Izerskim. Tuż na wyciągnięcie ręki, delikatnie w cieniu, schował się charakterystyczny szczyt Gór Kaczawskich góry Stromiec. Ledwo wystający ponad najbliższymi pagórkami powulkaniczny nek Ostrzycy Proboszczowickiej od czasu do czasu oświetlany był ciepłym światłem, zaś daleko na linii horyzontu dostrzec można było zamek Grodziec. Szczęk broni, wykrzykiwane rozkazy, dźwięk werbli doboszów, skrzypienie wozów i lawet prawie stu dział mieszały się z ciszą zielonych pól, lasów i odległych gór.
W majowe popołudnie wystarczyło się trochę popętać pośród ponad dwustu hektarów łąk otaczających Tarczyn, aby docenić piękno krajobrazu. Od czasu do czasu, tylko śpiew ptaków jakby mieszał się z dźwiękiem wojskowych piszczałek. Z czasem pędzane wiatrem chmury zatrzymywały się przed górami tworząc ołowiany sufit. Koniec gry świateł, światłocieni i ciekawych kontrastów.
No cóż, pora znów obserwować niebo i wybrać się ostro pod górę, krętą drogą do Tarczyna koło Wlenia. Może w czerwcu?