Niebo pana Wojciecha

Dzisiaj. Dolina Pałaców i Ogrodów. Łomnica 160.

   W słońcu, na ławeczce pan Wojciech żółte jadł gruszki, a za ścianą u Hrabiny tłum gości kolorowe robił zakupy.

Tuż za drzwiami, w molowym świecie srebrzyste ptaki lecąc na cienkiej żyłce do światła żarówki nie mogą się przebić przez poplątane gałęziami niebo. Między chińskimi parasolkami cynowy anioł ze złożonymi na piersi rękami tęskno spoglądał na puch jesienny dmuchawców. Stalowy jeleń czeka na klienta, który zapali szwajcarskie liczące sobie kilkadziesiąt lat stearynowe świeczki jego rogów.

Matka Boska z Zakładu Sztuki Kościelnej pana Kazimierza z Piekar dźwiga od 1932 roku na ręku małego Jezuska a teraz słucha koncertu uskrzydlonego grajka i kąpiącego się w ocynkowanym szaflkiku barokowego putta z harfą.

Adwentowej atmosfera nie podzielał tylko rosły kogut chcący zapolować na nieco rdzawego już jelenia pilnującego żółtej gruszki. Wygięte w piękne łuki płozy sanek z 1940 roku czekają na pierwsze płatki śniegu. Może znów usłyszeć będzie można radosne głosy zadowolonych z śnieżnej sanny dzieci i nawoływania ich rodziców.

Siedmiomilowe buty pana Wojciecha wystukują rytm świątecznej muzyki dochodzącej z adwentowego kiermaszu. Wiatr właśnie przywiał: zapach wyciąganych z pieca cynamonowych pierników, ciepłych ciasteczek z nadzieniem, razowego ciepłego chleba oraz granatowe chmury, które wróżą śnieg. Święta idą.

  • Maria Dolczewska

    Zaczarowany świat. Dzięki niesamowitym zdjęciom i opisowi można wędrować w różne zakamarki skojarzeń i nastrojów.