Za śpiewem ptaków

   Głęboko schowana w dolinie Pełcznicy czerwona trasa spacerowa „Ścieżka Hochbergów” prowadzi przez mostki, podwieszone kładki, skalne przejście romantycznym szlakiem do Starego Książa, z dal od gwaru i tłumów turystów. Najlepiej wprost od bramy wejściowej do zamku udać się słabo oznaczoną ścieżką dydaktyczną do cisu „Bolko”. Po drodze na moment można zatrzymać się na krótki postój w punkcie widokowym. Niemiecki przyrodnik Aleksander von Humboldt w XIX wieku szacował wiek cisu na 800 lat. Pomnikowe drzewo mierzy sobie 12 metrów wysokości i 292 centymetry obwodu w pierśnicy i jest największe spośród około 130 innych rosnących w Książańskim Parku Krajobrazowym cisów.

   Już w I połowie XIX wieku prowadząca przez wąwóz trasa spacerowa ze Świebodzic do Szczawna Zdroju stałą się popularną atrakcją turystyczną. Na gości spragnionych odpoczynku czekały: punkty widokowe, stawy, mosty, ruiny, stalowe kładki, gospody i kamienne ławeczki. Był to efekt zleconych w roku 1794 przez właściciela zamku Książ Jana Henryka VI von Hochberg architektowi Christianowi Tischbeinowi prac związanych z zagospodarowaniem otoczenia rezydencji. W duchu epoki przekształcony został krajobraz zgodnie z obowiązującą wówczas romantyczną modą. Jeszcze dzisiaj możemy dostrzec schowane w zieleni efekty tych prac. Na wyspie, obecnie wyschniętych Łabędzich Stawów, jest nagrobek poświęcony zmarłej dwójce dzieci właściciela Książa Jan Henryka VI. Nieco wcześniej po drugiej stronie Pełcznicy, tuż nad wodą ukryte w zieleni znajdują się kamienne łuki starej XIX-wiecznej budowli. Wprawne oko poszukiwacza tajemnic dostrzeże wejścia do podziemi lub pozostałości po fundamentach obiektów wniesionych przez hitlerowską organizację Todt. Tu w okresie II wojny kilka tysięcy więźniów pracowało nad tajnymi projektami III Rzeszy drążąc: podziemne tunele, chodniki, schrony, szyby i wznosząc budowle, których przeznaczenia do tej pory nie jesteśmy w stanie rozszyfrować.

   Idąc dalej za śpiewem ptaków wzdłuż Pełcznicy wąskimi ścieżkami nad kilkunastometrowymi przepaściami trzeba, od czasu do czasu, asekurować się wbitymi do skały poręczami. Pokonując stalowe mosty, wspinając się schodami i podwieszanymi do stromych ścian wąwozu kładkami dotrzeć można do Starego Książa.

   Ruiny robią wrażenie. Prowadzone kilka lat temu badania archeologiczne potwierdziły, że już tysiąc lat temu stał w tym miejscu obronny gród. Osiemset lat później architekt Christian Tischbein przebudował ruiny średniowiecznego zamku wznosząc bramę z dwiema wieżami, główny budynek z salą reprezentacyjną, sądową, zbrojowniami i sypialniami, który był połączony krużgankami z kaplicą i wieżą. Pod ziemią znajdował się średniowieczny loch. Na cześć króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III i jego żony królowej Luisy 19 sierpnia 1800 na placu przed odbudowanym zamkiem odbył się turniej śląskiej szlachty. Ówcześni rycerze ubrani w średniowieczne oryginalne zbroje stanęli w szranki. Nagrodą dla najlepszych były złote i srebrne medale wręczano przez królewską małżonkę.

   

   Dzisiaj zamiast szczęku broni usłyszymy tu tylko śpiew ptaków. Nie kupimy w upalny dzień miętowych ciasteczek zapakowanych w drewniane pomalowane na czerwono pudełeczka, ani nie popijemy kromki świeżego chleba łykiem zimnej maślanki. Za 10 fenigów nie będzie nam dane podziwianie polowego łóżka Fryderyka Wielkiego, starej broni, chińskiej porcelany, portretów rodziny von Hochberg i innych cennych historycznych curiosum, kiedyś zgromadzonych w Starym Książu.

   Za to mamy za darmo, oczywiście nie licząc kosztu parkingu, ponad dwie godziny spaceru po rezerwacie przyrody Przełomy pod Książem, ze szczyptą adrenaliny, tajemnicy, romantycznymi krajobrazami i nieustannym ptasim koncertem. A może Wam się uda spotkać siedzącego na skale młodzieńca, ubranego w niebieski frak i żółtą kamizelkę, tęskno spoglądającego na konterfekt swojej ukochanej?