Ponad trzysta lat temu nowa moda ze stolicy do Kłodzka dotarła. Miejscy rajcy na czele z proboszczem Różanki Jerzy Ignacym oraz tutejsi jezuici postanowili okazałą kolumnę, jak modlitwę proszalna, ku niebiosom wnieść. Ostatnio miasto nie mało klęsk doświadczyło. A to wielki pożar pół grodu strawił, a to zaraza Kłodzko nawiedziła, więc mieszkańcy grodu nad Nysą zacnej ochrony pragnęli.
Pomnik miał być okazały i pełen pobożnej żarliwości, więc tutejszy mistrz kamieniarski Jan Adam z zapałem przystąpił do roboty. Najświętszą Marię Pannę w aureoli na kolumnie umieścił, zaś u jej stóp, w narożnikach kwadratowego cokołu na straży postawił Archanioła Gabriela, Anioła Stróża, św. Józefa i św. Floriana. Poniżej za zdobną balustradą czterech patronów od zarazy na warcie stanęło: św. Karol Boromeusz, św. Franciszek Ksawery, św. Roch i św. Sebastian. Najświętsza Maria Panna, dwóch aniołów i sześciu świętych oraz dodatkowo w niszy cokołu święta Rozalia mieli razem skutecznie bronić Kłodzka przed wszelkimi plagami. Przednia armia.
Kolumn maryjnych na ziemi kłodzkiej jeszcze wiele powstało za panowania Habsburgów, wzorem tych wystawionych przez cesarza Ferdynanda III w 1647 roku w Wiedniu i w 1650 roku w Pradze. Nie były tak okazałe, jak ta kłodzka, ale zawsze wznoszono je na chwałę bożą oraz jako wotum, a to: za ocalenie życia, powrót do zdrowia czy odwrót morowego powietrza. Można je spotkać między innymi w: Radkowie, Lewinie Kłodzkim, na Przełęczy Bardzkiej, w Ruszowicach, Szalejowie Górnym a także w Wambierzycach i Międzylesiu. Kolumny maryjne stawiano jeszcze w XIX wieku. Jedne z ostatnich wzniesiono w Lądku Zdroju. Mimo wojen prawie wszystkie dotrwały do naszych czasów. Są milczącymi świadkami historii walki ludzi ze własnym strachem.
Sfrunęła stara kawka na kłodzki rynek. Tuż pod aureolą na głowie Anioła Stróża zrobiła przystanek. Z wysokości świętości spojrzała na świat. Potem usiadła na ręku Franciszka Ksawerego niby to się posilić, ale gdy żołądek okruszynami napełniła, monolog swój rozpoczęła. A że niesprawiedliwie, a że źle i nierówno, a że młodzi łokciami się rozpychają i tak w ogóle… On słowem się nie odezwał tylko patrzył. Nagle ptaszysko przerwała litanię żali i zerknęło w jego oczy.
A potem długo, długo razem milcząc patrzyli w niebo, kawka ze świętym.