Długi weekend w Krakowie z setkami tysięcy turystów z kraju i całego świata, chyba nie może być dobrym pomysłem. Gwar, tłok, ścisk, zamęt oraz ołowiane niebo przez dwa dni skutecznie zniechęcało do zabierania ze sobą aparatu.
Sobotni wieczór na krakowskim rynku. 20 minut walki słońca z chmurami, światła z cieniem, kolorów z szarością stworzył niezwykły spektakl. Wszystko jakby zastygło, ucichło, zatrzymało się. Było: magiczny gitarzysta, zaczarowana dorożka, wzlatujący do nieba anioł, wieszcz rozmawiający z chmurami.
Słychać było w powietrzu delikatny dźwięk uruchamianych co rusz migawek szalejących fotografów. Trzy dni treningu i 20 minutowa lekcja na temat: Jaki aparat jest najlepszy? Czasami zwykła komórka musi być tym najlepszym aparatem, bo jest. I jeszcze jedna osobiście potwierdzona oczywistość. Jak masz aparat i chcesz go używać, to go noś.