Leniwe sobotnie popołudnie, ponad trzydzieści stopni. Niebo zasnute lekkim woalem chmur.
Karpacz Biały Jar 15.10 do Pecu.
Po raz pierwszy w historii dwóch miast po obu stronach granicy, mieszkaniec grodu pod Śnieżką, uruchomił codzienną, międzynarodową linię autobusową z Karpacza do Pecu. Znikają mentalne granice? Karkonosze=Krkonoše.
Wędrując lekko ponad godzinę z Pecu czerwonym szlakiem na Richterowe boudy, od czasu do czasu, można było dojrzeć Śnieżkę i Śląski Dom po polskiej stronie gór. Po 18 czeskie schronisko było już zamknięte.
W drodze na Výrovk’ę zielonym szklakiem. Niebo stawało się szare i ołowiane. Szła burza.
Przy drodze łąki pełne wszelakiego kwiecia. Na szlaku pojedyncze osoby.
Punkt widokowy przy Výrov’ce. Samotnie można podziwiać niezwykłe okoliczności przyrody.
Kaplica poświęcona ofiarom gór. Po drugiej, polskiej stronie Karkonoszy znajduje się w Kotle Łomniczki krzyż i symboliczny cmentarz poświęcony tym, którzy zginęli w górach. Żywym ku przestrodze.
Śnieżka najwyższa góra Sudetów od południo-zachodniej strony. Obok obserwatorium meteorologicznego i kaplicy św. Wawrzyńca widoczny jest nowoczesny budynek Czeskiej Poczty. Najwyżej położony tego typu obiekt w republice naszych południowych sąsiadów.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu na łąkach na Równi po Śnieżką wypasano krowy i zbierano regularnie siano, a rosnące tutaj zioła, kwiaty, rośliny nadawały mleku specyficzny ziołowy posmak. Na niektóre karkonoskie łąki wróciły znów krowy i można posmakować na przykład karkonoskie jogurtu: http://jacsie.pl/w-cieniu-gory/#jp-carousel-664
Tyczki wyznaczają przebieg zimowego szlaku, a chmury wskazują zbliżającą się burzę.
Zbliżająca się burza powoduje swoistą grę światła i cienia. Wtedy łatwiej można dostrzec szczegół, samotny kolorowy kwiat pośród tłumu innych żółtych kolegów.
Rozległa panorama Równi pod Śnieżką z najwyżej położonymi torfowiskami w Karkonoszach robi wrażenie.
A na niebie trwała piękna walka chmur. Z minuty na minutę gnane z południa chmurzyska zapowiadały burze, która przeszła jednak bokiem zawadzając o Śnieżkę i Karpacz. Na Równi spadło wtedy zaledwie kilka kropel.
Wędrowanie po Karkonoszach popołudniu ma swoje zalety. Po 16 większość turystów schodzi z gór. tylko pojedyncze osoby można spotkać na szlaku. A w czerwcu przecież ciemno robi się dopiero po 21.
Prawie pięćdziesiąt kilometrów na zachód i 1012 m n.p.m. trzygwiazdkowy hotel i charakterystyczna wieża nadajnika telewizyjnego w promieniach zachodzącego słońca.
W tym schronisku ale chyba bardziej hotelu, z kelnerską obsługą, najważniejsze jest trafić na człowieka z „tabletku” który dzięki wifi jest w stanie za 50 koron dostarczyć ci warzonego najwyżej w Sudetach karkonoskiego piwa
Widoczna jest również prowadząca na szczyt linia kolei gondolowej oraz jej górna stacja. W ostatnią sobotę, z powodu wiejącego wiatru można było dotrzeć tylko o do stacji pośredniej na Różohorkach. Warto przed zaplanowaniem wedrówki po Karkonoszach sprawdzić na stronie wyciągu: http://www.snezkalanovka.cz/pl/ informację o możliwości wjazdu na szczyt.
Od ponad miesiąca można z czeskiej strony dotrzeć na Równie pod Śnieżką nawet popołudniu, dzięki uruchomionej międzynarodowej linii autobusowej z Karpacza do Pecu. trzy razy dziennie regularnie kursują autobusy. Szczegółowy rozkład jazdy na stronie; https://pl-pl.facebook.com/KarpaczBus/ Od pierwszego lipca dodatkowy kurs z Karpacza o 10.00. Ten o 15.10 jednak najlepszy.
Jakże pięknie jest się położyć na łące i obserwować szalejące na wietrze kwiaty. Od czasu do czasu zerkając na Śnieżkę.
Ten szalony taniec na wietrze często przypomina nasze życie. Targani przeciwnościami losu, tkwimi w jednym miejscu. Coraz niżej pochylając głowę, aby znów ją wysoko unieść. Alegoria życia?
W sobotę kilkuset biegaczy kilkakrotnie wbiegało w ciągu jednego dnia na Śnieżkę, a kilka tysięcy turystów zdobyło najwyższy szczyt Sudetów od śląskiej i czeskiej strony. Przed dwudziestą w górach nie było już nikogo.
Słońca wyraźnie chyli się ku zachodowi. I dalej żółtym szlakiem, jedynym przed wojną naturalnym torem bobslejowym do Karpacza. Godzinka z lekkim hakiem.
Dwieście lat temu Słonecznik służył mieszkańcom Borowic jako zegar. Był punktem służącym do obliczania mijającego czasu. Wystarczyło popatrzyć po której stronie Słonecznika jest słońce- 21:15 ?
Różowe i złote tło nieba jako tło dla Kapelusza Fryderyka, jak kiedyś nazwano Pielgrzymy w opisie Karkonoszy sprzed prawie dwustu lat.
Hollywoodzkim zachód słońca w Karkonoszach. Ten dokumentalny film na żywo z zakończenia dnia trwał 40 minut.
Po godzinnej podróży busem, obowiązkowa wizyta w Veselý výle’cie. Rzut oka na artykuły w najnowszym wydawnictwie o wschodnich Karkonoszach oraz na nowe karkonoskie piwo z Pivovaru Trautenberk warzącego chmielowy napój 1045 metrów n.p.m. Jadąc autobusem z Karpacza, zaraz zagranicą, po prawej stronie drogi, widać przez okna tanki, w których dojrzewa i nabiera mocy oraz aromatu karkonoskie piwo.
A czerwonym szlakiem do Richterowych Boud, mała godzinka z hakiem. Po drodze niebo stało się bardziej ołowiane, a górskie widoki szarosine. Na szlaku tylko tylko dwie czeskie rodziny z dziećmi. Schronisko zamknięte. Stąd do Vyrovki tylko pół godziny. Po drodze piękne łąki ze storczykami. I już Śląska Droga. I pół godziny lekko pod górę asfaltową drogą.
Wędrujące po niebie chmury, gra światła i cienia. Dywany zielony łąk poprzetykane kolorowymi kwiatami falujące od powiewów południowego ciepłego wiatru. Ciche pomruki nieodległej burzy. Znad Ještěd’u przebijające się złotym blaskiem promienie zachodzącego słońca. Tworzą klimat wieczoru. Zaczęło kropić.
Krótka przerwa w Luční bouda i dalej już prosto Śląska Drogą, na śląska stronę Karkonoszy do Strzechy Akademickiej, z kilkoma chwilami zachwytu nad szalejącymi na wietrze białymi łąkami wełnianki ze Śnieżką w tle oraz już po polskiej stronie, nad zachodem słońca w hollywoodzkim stylu.
Ponad cztery godziny wędrówki i tylko kilka spotkanych osób na szlaku po czeskiej stronie gór.
Karkonosze. I tylko Karkonosze.
Podobne